Jak powszechnie wiadomo obowiązkiem Polaka na obczyźnie jest czuć się źle, usychać z nostalgii, mieć rozdwojenie jaźni z powodu tęsknoty za tym, gdzie POWINNO się być, a skupieniem na życiu w zupełnie innym miejscu i to wszystko ma być świadectwem owego rozdzierającego, rzewnego i ofiarnego patriotyzmu, który jest udziałem tak wielu prawdziwych Polaków. Widocznie nie jestem prawdziwą Polka ani patriotką, bo w Szkocji czuję się dobrze- z powodów oczywistych takich,jak rodzina, piękno krajobrazu, nieźle płatne zajęcie mojego męża ,mili ludzie wokół, wygodne mieszkanie,urozmaicony program turystyczno- krajoznawczy, obecność Kici itd,itp.
Gdybym temu rozdziałowi w życiu miała nadać jakiś tytuł,to byłaby to “Wolność”. Czuję się tu swobodnie i bezpiecznie. Mam okazję obserwować na codzień koegzystencję różnych kultur, religii i narodów i bardzo jestem wdzięczna losowi za to doświadczenie.
Do powodów, które wymieniłam doszedł jeszcze jeden- zupełnie innej natury i to akurat napawa mnie smutkiem. Cieszę się mianowicie, że nie muszę uczestniczyć bezpośrednio w narodowej dyskusji (choć to słowo to eufemizm) o “zagrożeniu ze Wschodu” - jak się okazuje “Wschód” to pojęcie bardzo obszerne i mimo iż staram się nie zabierać głosu nt.spraw, w których bezpośrednio nie uczestniczę, a nie ma mnie w Polsce, więc nie dotyczą mnie np.skutki osiedlania się u nas reprezentantów innych krajów,kultur i wyznań- to jednak pewne zdarzenie bardzo mnie poruszyło i dlatego złamię dane samej sobie przyrzeczenie.
Niedawno dokonano napaści na centrum”Ukraiński Świat” przy Nowym Świecie. Zwykli bandyci grozili zwykłym ludziom, wyzywając ich i zastraszając, a wszystko to w biały dzień pośrodku Nowego Wspaniałego Świata- obok drogich sklepów, modnych knajp i parę kroków od Pałacu Prezydenckiego.
To dla mnie sprawa bolesna, bo mam znajomych Ukraińców, kórzy w Polsce ciężko pracują, których z ich rodzinnych stron przygnał niedostatek i tak bardzo ludzkie pragnienie lepszego życia.
Opowiadałam o tym Wiesiowi,kiedy jechaliśmy autobusem wzdłuż centralnej,edynburskiej ulicy Leith Walk, gdzie obok siebie egzystują sklepiki, knajpy,kluby i ośrodki Pakistańczyków, Hindusów, Polaków, Arabów, Chińczyków, Nigeryjczyków i kogo tam jeszcze. I Wiesio zapytał: “A czy ty sobie wyobrażasz, jak tu na Leithwalku, gdzie jest ośrodek “Polak w Szkocji” i Polskie Centrum Pomocy Rodzinie, wparowuje horda rozwrzeszczanych Szkotów, którzy wyzywają pracownice od “słowiańskich kurew”, a obsłudze grożą linczem?”. No nie wyobrażam sobie. I żeby była jasność- w Szkocji też istnieje nacjonalizm (patrz referendum w sprawie UE: wynik prawie pół na pół), zapewne też są faszyzujące ugrupowania, ale w przestrzni publicznej obowiązuje umowa społeczna, która wymaga poszanowania wszelkich odmienności. A tu w Szkocji prawie każdy jest odmienny...
To, co mnie też wprawia w osłupienie, to swoista “logika” tych,którzy tak chętnie wypowiadają się o imigrantach, uchodźcach, zagrożeniu Wschodem itp. Prym wiodą rodacy osiadli w Wielkiej Brytanii, których wypowiedzi mam nieszczęście czytać czasem na jednym z polskich portali. Cytuję: “z tego Londynu to się zrobiło jakieś Kongo”, albo “przecież wiadomo, że polityka multi- kulti się nie sprawdziła!” itp., itd. To czywiście są te “kulturalne” wpisy, bo normą jest używanie wulgaryzmów i argumentów około- faszyzujących. Zero refleksji nad tym, że samemu przybyło się jako obcy do obcego kraju za lepszym życiem, że korzysta się z tutejszych benefitów i że od "tubylców" oczekuje się "równego traktowania" że to otwarte, europejskie granice pozwoliły wybrać sobie miejsce do życia. Kim się ci ludzie czują- kimś lepszym?! Jakim cudem dają sobie prawo do oceniania innych nacji?! Nie jestem w stanie tego pojąć.
Podobnie jest z dużą ilością naszego społeczeństwa,które tak strasznie nienawidzi Europy, tak bardzo chce się “unarodowić” ,a jednocześnie całą gębą korzysta z tego, co ta niedobra Unia ze sobą przyniosła. Myślę tu o tych,którzy są tak bardzo antyunijni i propolscy, a jednocześnie pracują za niezłe pieniądze w polskich filiach europejskich korporacji, jeżdżą po świecie i Europie bez paszportów i wiz, nie wyobrażają sobie lata gdzie indziej niż w Hiszpanii a zimy gdzie indziej niż w Austrii, mają szansę kształcić dzieci na kążdym, europejskim uniwersytecie itd.itp.
A gdyby im towszystko nagle zabrano?
Jednocześnie to ci właśnie chcą zamknąć przed innymi to,co dla nich otwarto. Znowu - ani sekundy zastanowienia nad własnym brakiem konsekwecji, czy właściwie nad dwulicowością.
A gdyby im towszystko nagle zabrano?
Jednocześnie to ci właśnie chcą zamknąć przed innymi to,co dla nich otwarto. Znowu - ani sekundy zastanowienia nad własnym brakiem konsekwecji, czy właściwie nad dwulicowością.
Moja lista nie byłaby pełna,gdybym nie wspomniała o fejsbukowych doświadczeniach z tematem “Obcy”. Natrafiłam wczoraj zupełnie przypadkiem na wpis syna jednego z moich znajomych,którego zresztą darzę sympatią i poważaniem. Młody człowiek (18- 20lat) posługując się składnym i nad wyraz dojrzałym językiem z dobrego inteligenckiego domu zjadliwie ironizował jak to on “strasznie współczuje tym wszystkim Ukraińcom, Syryjczykom i innym imigrantom”, którzy tak bardzo chcą się u nas osiedlić, a my musimy ulec, bo zmusza nas do tego wspólnota europejska, a gdzie ta wspólnota była, jak Polskę Niemcy napadli w 39? I dalej w tym stylu.
Czyli kolejne pokolenie dotknięte hist(e)oryczną paranoją, bez cienia refleksji gdzie jesteśmy“tu i teraz”, znowu nasza rodzima hucpa,która daje nam "moralne prawo" ubiegać się nieustannie, po wsze czasy i na wieki wieków o “status pokrzywdzonego” i jechać na tym przez następne stulecia. Nie muszę mówić, że reakcją na ów wpis była lawina lajkówi pochwał za celność sądu od osób o wiele starszych od autora ale i jego rówieśników . Strach się bać.
Najbardziej wstrząsnęło mną owo jakże niechrześcijańskie( młody człowiek jest z bardzo religijnego domu) dzielenie ludzi na tych tych godnych współczucia i tych wręcz przeciwnie- w zależności od tego, jakiej są nacji, a nie od tego, czego doświadczyli.
Współczuję wszystkim ludziom żyjącym w biedzie, wojnie, chorobie i w osamotnieniu. Współczuję wszystkim, którzy stracili najbliższych,dach nad głową i nadzieję.
Od współodczuwania wszystko się zaczyna.