Gdzie byśmy się nie znaleźli i co by nas w to miejsce nie
zagnało- po krótkim czasie okazuje się, że jesteśmy tam właściwie w jednym
celu: żeby Agata mogła zaliczyć kolejny przystanek na drodze (a raczej na
torach) swojej kolejowej pasji. Wyjątkiem była chyba tylko Florencja, gdzie
mimo najszczerszych starań nie udało nam się znaleźć niczego „w temacie”, a
Most Złotników i Duomo nie zrobiły na Agacie wrażenia.
A tak- czy jadę odwiedzić moją przyjaciółkę w Szwajcarii,
czy służę jako tłumaczka w szpitalu w Hamburgu, czy chcę się ponapawać
świątecznym urokiem Salzburga, czy wreszcie próbuję zagłębić się w fascynujący
krajobraz katedr i opactw w Szkocji- zawsze kończy się tak samo. W Szwajcarii
najważniejszy jest przejazd Gletscherbahn, w Hamburgu- największa na świecie
makieta kolejowa, w Austrii- przejazd bożenarodzeniową lokomotywą parową z Mikołajem,
no a w Szkocji wizyta u „Tomka” i wycieczka zabytkowym składem z jednym z
Tomkowych kumpli na czele. To wszystko jest jeszcze poprzetykanie
nieustającymi wizytami w księgarniach i
kioskach, spacerami po dworcach i wyszukiwaniem w internecie tego wszystkiego,
co może mieć jakikolwiek, choćby najmniejszy związek z koleją.
Szkocja jest pod tym względem rajem ( a czasem wręcz
piekłem). Brytyjczycy- podobnie jak Niemcy- lubują się w odrestaurowywaniu
zabytkowych lokomotyw i czynieniu z nich atrakcji turystycznych. Ilość pism,
filmów i książek nt. British railways przyprawia o zawrót głowy i pustkę w
portfelu. Tomek jest tu postacią kultową- no może Królowa- Matka go trochę
dystansuje- i jest widoczny wszędzie: na dziecięcych plecakach, skarpetkach, czapkach
i bluzach. Nam udało się poprzestać na pościeli i zasłonach oraz małej torbie
zakupowej.
Na nasze szczęście jest tu bardzo rozwinięty rynek wtórny
wszystkiego, co komuś jest już niepotrzebne, a co chciałby sprzedać za grosze:
trafia to do tzw. Charity shops oraz Sunday Market i dzięki temu udaje nam się
bardzo niewielkim kosztem powiększać kolekcję Agaty i sprostać jej nienasyconym
oczekiwaniom.
Tak jak wspomniałam- zabytkowa kolej jest tu przedmiotem troski i zainteresowania.
Póki co jeszcze nie daliśmy rady zaliczyć „perły w koronie” czyli „The
Jacobite”, zabytkowego pociągu przemieszczającego się wśród przepięknych
krajobrazów Highland, a znanego m.in. z występów w „Harrym Potterze”. Podobnie
czeka nas jeszcze wizyta w York, w British Railways Museum, którego to stronę
internetową przeczesałyśmy już do cna.
Jak do tej pory nasz zbiór kolejowych doświadczeń ze Szkocji
to: wizyty na dworcach w Glasgow no i oczywiście w Edi, kolejowa ekspozycja w Muzeum Zabawek, zwiedzanie Riverside
Muzeum w Glasgow i Muzeum Narodowego w Edi pod kątem historii kolejnictwa,
odwiedziny w Railways Museum w Bo’ness , wizyta w Thomas Shop i przejażdżka
Tomkowym składem tamże. No i jest jeszcze ulubiona kafejka Agaty pod nazwą "Punjab Junction" z lokomotywą w herbie i wizerunkami hinduskich pociągów wewnątrz.
Co nas czeka w najbliższym czasie? Gwiazdkowe prezenty,
bombki, dekoracje świąteczne o jedynie słusznym profilu oraz zrobienie paru kółek Santa Train po Christmas Market.
Ufff….A raczej puff…