sobota, 25 marca 2017

Zasłużyć na Szkocję....



Jest oczywiste, że do Szkocji mam stosunek bardzo osobisty. Jest moim odkryciem, wyzwaniem i kolejnym domem na dość długiej już ścieżce życia.
             Wkurza mnie, kiedy ktoś na Szkocję i Szkotów wyrzeka, czuję się wtedy osobiście dotknięta i skłaniam się ku temu, co powiedziała jedna z moich tutejszych, polskich przyjaciółek, że: "Nie każdy na Szkocję zasługuje". Oczywiście jest wiele rzeczy, które mi przeszkadzają, których nie rozumiem, ale jako że przyjęłam   wobec  szkockiej rzeczywistości postawę "użytecznego gościa" (która jak dotąd bardzo dobrze mi się sprawdza) nie czuję się upoważniona do niesienia kaganka oświaty w celu ucywilizowania  celtyckich barbarzyńców. Nie staram się wiedzieć lepiej, jak  Szkoci mają żyć- podobnie jak oni (jak dotąd) nie zmuszają mnie do konsumowania haggisa zamiast pierogów czy do noszenia kraciastych tweedów zamiast łowickich pasiaków.

              Coraz gorzej znoszę wydziwianie na temat innych nacji, religii, kultur i obyczajów- a wyjątkowo źle  na temat Szkocji - szczególnie gdy robią to ci, którzy podobnie jak ja są tutaj gośćmi.
              Nie dalej jak przedwczoraj przysiadłam na zainicjowanej przeze mnie herbatce z rodaczką starszą ode mnie jakie trzy lata (czyli 65) i o podobnym do mojego szkockim stażu-  czyli mniej więcej cztery lata. W ciągu półtorej godziny  dowiedziałam się od pani, która wielokrotnie podkreślała, że jest psychologiem, a nawet psychopatologiem (cokolwiek to znaczy), że Szkoci to brudasy, skąpiradła, że NIENAWIDZĄ i TO JAK NIENAWIDZĄ (pani  wielokrotnie i z mocą powtórzyła to słowo) osób wykształconych, że ich imperialne zapędy(sic!) spowodowały, że ona, mimo tylu posiadanych certyfikatów, bycia cołczem byznesu,  wybitnym superwajzorem (pani upewniła się, czy aby wiem co to słowo oznacza), nauczycielem akademickim, który musiał wychodzić do ZOMO, kiedy wybuchła Solidarność (nie kumam związku z imperialnymi zapędami)- nie może znaleźć tu pracy. Do tego wszystkiego nie czuje się tu ani trochę Europejką, bo gdyby ją traktowali jak Europejkę, to by docenili jej wyjątkowe kwalifikacje (nie bacząc na zaawansowany wiek i mierną znajomość angielskiego). Na moją nieśmiałą uwagę, że jednak okrągły milion Polaków się  tu odnalazł i jakoś nieźle sobie radzi pani wyjaśniła mi (bo inaczej bym tego nie wiedziała), że ona to wszystko przejrzała i wie na pewno, że Szkoci wykorzystali nas (haniebnie) do ratowania swoich podupadających przedsiębiorstw i taki to już z nich jest naród wyzyskiwaczy.

                Jako że pani jest osobą bardzo wykształconą (czego ci durni Szkoci nie widzą) i oczytaną dowiedziałam się jeszcze, że są  oni-cytuję- "admiratorami zbrodni" (sic!). No bo proszę bardzo: mają Conan Doyle'a i Agatę Christie. A poza tym, zapytała pani, czy ja widziałam jak oni się ze sobą komunikują: jak idzie ktoś z psem, to oni najpierw zaczepiają psa, a potem człowieka. I ona- jako psycholog- wie, co się za tym kryje (ja jako prosta germanistka nie wiem). 
              Dostało się tym brudnym i skąpym Szkotom tak, że aż  im w pięty poszło i pewnie się przez najbliższych kilka stuleci nie pozbierają.....
              Piszę o tym, bo w gruncie rzeczy jestem bardzo wdzięczna mojej rodaczce za tę niezwykle pouczającą rozmowę. Przypomniało mi się, jak te kilka lat temu musiałam skorygować pewne swoje przekonania i zachowania związane z pochodzeniem, wykształceniem i poziomem intelektualnym, a stało się tak dzięki Szkocji i Szkotom.Wyszło mi to bardzo na zdrowie, pomogło w zrozumieniu, czym jest prawdziwy egalitaryzm i że demonstrowanie wyższości - czy to materialnej czy intelektualnej czy jakiejkolwiek innej- jest po prostu słabe i żałosne.
              Dzięki mojej rozmówczyni  zorientowałam się również, jak mi już daleko do definiowania siebie przez pryzmat swojego zawodu czy wykształcenia. Kiedy powiedziała do mnie: "bo ty JAKO FILOLOG..." poczułam się, jakby mówiła do kogoś innego. Nie czuję się w najmniejszym  stopniu filologiem, germanistką, tłumaczką czy lektorką. Dzięki Szkocji (oraz emeryturze)  czuję się najbardziej sobą i bardzo mi z tym dobrze.
              Mam nadzieję, że zasługuję na Szkocję...

1 komentarz:

  1. Dość krótko chyba jest Pani jeszcze w Szkocji albo mało miała Pani kontaktu z tzw. klasą wyższą tutaj. To jeden z ostatnich krajów o prawdziwie funkcjonującym egalitaryzmie, a ich podział na klasy w praktyce mozno funkcjonujący do dziś świadczy o tym najlepiej. Byc może Pani rozmówczyni jest rozgoryczona brakiem pracy i przesadza, ale w wielu podjętych przez nią wątkach jest sporo prawdy - poziom ogólnej higieny, czystość (lub raczej jej brak) przestrzeni publicznej, podejście do wykonywanych zadań - często brak dokładności, który przenosi się na dodatkowe koszty publiczne i prywatne.

    Proszę obserwować Szkocję bez różowych czy ciemnych okularów - wiele zjawisk jest tu pozytywnych, ale i wiele godnych pożałowania. Jednak Szkoci w większości przypadków nie dopuszczają do siebie możliwości swoich błędów i stąd szanse na poprawę (np. poziomu zaśmiecenia miast i swerków) jest niestety niewielki.

    Pozdrawiam również ze Szkocji!

    OdpowiedzUsuń