Bez beans i bacon nie byłoby kuchni brytyjskiej, a w tym i
szkockiej. To nie przypadek, że Jaś Fasola nazywa się tak, a nie inaczej, bo
upodobanie do strączków jest „very british”- o bekonie już nie wspomnę. Fasolkę
można dostać jako „baked beans” w puszkach- saute albo w sosie pomidorowym.
Bekon natomiast- w najbardziej znanej postaci- w cienkich plastrach
jako „smoked bacon”- używany do „eggs and bacon”.
Ja kupuję fasolkę w sosie pomidorowym, a bekon- wędzony i drobno posiekany- w zgrabnych
paczuszkach. Służy mi jako baza do potrawy zbliżonej do fasolki po bretońsku (o
której w Bretanii podobno nikt nie słyszał) z dodatkiem cebuli, papryki,
marchewki i przypraw takich, jak oregano, sos sojowy i pieprz. Soli prawie nie
używam, bo bekon sam w sobie jest słony i fasolka też. Bekon jest o tyle
lepszy od naszego boczku, że jest zdecydowanie mniej tłusty, a beansy mniejsze i lżej strawne.
Na jednej patelni podsmażam bekon- w tej paczce jest go
naprawdę sporo-na drugiej cebulę i paprykę. Potem dodaję warzywa do bekonu,
przesmażam jeszcze raz, jedną lub dwie puszki fasolki, duszę krótko wszystko
razem. Dodaję jeszcze trochę sosu pomidorowego, przyprawiam i gotowe.
Jest to niezwykle ekonomiczna potrawa, bo bekon jest tu
stosunkowo tani, fasolka też, a taka patelnia jak na obrazku starcza naszej
trójce na dwa dni.
Inne zastosowanie bekonu to coś w rodzaju gulaszu- zmieniam wtedy proporcje- więcej bekonu,
więcej warzyw (marchew, seler, pietruszka), oczywiście cebula i papryka, ale za
to bez beansów.
Najbardziej „fasolką po brytyjsku” zajada się mój mąż, bo to
taka „męska” potrawa, ale Agata też nie odmawia, szczególnie kiedy na wierzchu fasolkę posypię tartym serem.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz