piątek, 31 października 2014

Pamiętam i wspominam


Nie będzie mnie w tym roku na Powązkach, ale sercem, duszą i myślami jestem blisko tych, którzy będą tam obecni  jak i tych, którzy są już nieobecni.
Myślę w tych dniach szczególnie  często o dwóch bardzo bliskich mi osobach- o mojej Mamie i o Dziadku Agaty. Miałam to szczęście w życiu, że dane mi było uczestniczyć w losie osób szlachetnych. To właśnie Ci, których wspominam. Mówi się o takich osobach, że „takich ludzi dziś już nie ma”.
Moja Mama była człowiekiem niezwykle skromnym, pozbawionym agresji, o niezwykłej kulturze osobistej, która nie pozwalała jej zranić nikogo , jak również niestety bronić się przed innymi. Była w sposób prosty i oczywisty uczciwa i pozbawiona wszelkiego materializmu. Kiedy dziś patrzę na Agatę, to wydaje mi się, że wiele z tych cech odziedziczyła po swojej Babci- czyli jak ją nazywały wnuki-  Babie. Nie wiem, czy to dobrze, czy nie- bo szlachetność chwilami bardzo utrudnia życie, choć z drugiej strony przysparza autentycznych przyjaciół i bezwarunkowej sympatii.
Mama miała bardzo trudne życie, czego przyczyną byłam w dużym stopniu też i ja. Jeśli czegokolwiek w życiu żałuję, to właśnie tego- że przysporzyłam temu najbliższemu mi człowiekowi tylu trosk. Kiedyś, po latach moich wzlotów i upadków siedziałam razem z Mamą przy stole u mnie w domu i chciałam ją przeprosić za to wszystko, czego tak bardzo się wstydziłam i co tak ciążyło mi na sumieniu. Mama wzięła mnie za rękę i powiedziała: „Dużo razem przeszłyśmy. Posiedźmy i pomilczmy”.
Codziennie myślę o Niej i o tym, jak bardzo Jej życie różniło się od mojego. Było niewyobrażalnie ciężkie, a Mama była tak naprawdę osobą bardzo kruchą. Najpierw tułaczka po powstaniu, potem powojenne trudy, wreszcie choroba Taty, kłopoty ze mną, trudna do zniesienia sytuacja domowa, wreszcie Jej własna choroba- właściwie nie miała chwili wytchnienia od losu. Ja- mimo choroby Agaty, rozwodu, demonów, z którymi  cały czas walczę- żyję w świecie pełnym ułatwień i korzystam z tego pełnymi garściami.
Czy coś od Niej wzięłam? Największą lekcją dla mnie było przyglądanie się bezbronności mojej Mamy wobec rodziny, wobec przełożonych w pracy, wobec sprzedawczyni w sklepie mięsnym , wobec moich nauczycielek. Jedyna pociecha dla mojego nieczystego sumienia to fakt, że nieraz stawałam w obronie mojej Mamy- tak, jak to robią młodzi ludzie- bez zahamowań i dosadnie i że gdzieś, kiedyś powzięłam głęboko w duszy postanowienie- że ja bezbronna nie będę.
O wiele ważniejsze jednak okazało się, że dzięki temu- jak się dziś mówi- „systemowi wartości” mojej Mamy- ja, po latach zagubienia i wyobcowania miałam do czego wrócić. Że wszystko to, do czego inni ludzie o takich samych problemach jak moje muszą dochodzić sami i tworzyć własne wzorce- ja miałam gotowe i pod ręką. Za to jestem moim Rodzicom najbardziej wdzięczna- za ten fundament, którego bardzo długo nie doceniałam, a który na szczęście okazał się silniejszy niż moje autodestrukcyjne działania.
Wspominam też Dziadka Agaty, z którym moja Mama bardzo si ę lubiła. Mimo tak odmiennych losów, mieli oboje wiele wspólnego.
Kiedyś powiedziałem do kuzynki Dziadka, że mogłam przyjść do niego z każdą sprawą, a ona pokiwała głową: „Tak, on się niczemu nie dziwił”. To wielka sztuka- nie dziwić się niczemu, nie oceniać, nie oburzać. Dziadek miał dwa powiedzenia: „Jak mi powiesz prawdę, to będę ci mógł pomóc” i drugie : „Jasne sytuacje tworzą przyjaciół”.  Staram się o nich pamiętać w relacjach z ludźmi.
Bardzo wiele od Dziadka wzięłam- przekonanie, że w każdych czasach, w każdym wieku i w każdym miejscu można się odnaleźć, że nie należy chować urazy  i że z każdym trzeba rozmawiać- bez względu na poglądy i orientacje.
Na szczęście dane mi było – jeszcze przed chorobą Dziadka- napisać do niego list. Z prośbą o wybaczenie i z podziękowaniem za jego przyjaźń. Bardzo się wzruszył.
Był człowiekiem pełnym sprzeczności- ale przez to właśnie bardzo ludzkim, takim, którego kochano i któremu wybaczano.


W najbliższe dni – tutaj w Edynburgu- zapalę dwie świeczki i będę pamiętać i wspominać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz